czwartek, 12 lipca 2012

Grzyby i… pająki


Co wspólnego mają ze sobą te dwie grupy organizmów? Na pierwszy rzut oka, nic. A jednak! Badania naukowe dotyczące pochodzenia grzybów wykazały ich bliższy związek z królestwem zwierząt niż roślin! Niesamowite, prawda? A przypomnę, że jeszcze do niedawna grzyby uważano za bezzieleniowe rośliny. Obecnie stanowią one odrębne królestwo - Fungi. Ale dziś nie będzie o grzybach. „Przełączamy się” na… królestwo zwierząt, typ stawonogi, rząd pająki, a dokładnie na jeden gatunek, tygrzyka paskowanego (łac. Argiope bruennichi).

Samica tygrzyka paskowanego (Argiope bruennichi)

Wraz z nadejściem lata zaczynam się też zastanawiać, czy spotkam w tym roku to małe cudo natury. Podobno nie jest to jakąś wielką trudnością, bo – jak niektórzy uważają – nie ma łąki bez tygrzyka. No, ale sami przyznajcie: spotkać tygrzyka na łące, a „mieć” go we własnym ogrodzie to jest wielka różnica. A ja miałam przyjemność „gościć” go właśnie na swoim terytorium, bo zadomowił się na czas wakacji obok dziecięcej huśtawki. Po prostu idealna sytuacja. Z jednej strony, huśtanie maluchów, a z drugiej, obserwacja przyrodnicza. Nie przerywając opieki nad dziećmi, mogłam spokojnie zarejestrować kilka ciekawych chwil z życia tego pająka. Tygrzyka spotkałam już rok wcześniej, ale ponieważ sieć była rozpięta gdzieś w malinach na tyłach ogrodu, więc – silą rzeczy – obserwacja była dość utrudniona. Tym razem pająk wybrał sobie idealne miejsce. Idealne dla obserwatorów, bo – jak się miało później okazać – niestety, nie dla siebie.
Dlaczego pająk ten stanowi taki ciekawy obiekt? Przede wszystkim ze względu na swój wygląd: jest piękny w żółto-czarne paski, tworzące charakterystyczny wzór na odwłoku. Tygrzyk paskowany jest gatunkiem inwazyjnym, który przybył na nasze tereny w latach 70-tych XIX wieku, z ciepłej Europy południowej. Obecnie występuje na terenie całej Polski, dlatego już nie podlega ochronie gatunkowej. Do budowy swoich sieci wybiera miejsca, które obfitują w pokarm. Tygrzyk to prawdziwy smakosz. Uwielbia szarańczaki, motyle i ważki, więc nietrudno się domyślić, że osiedla się na skrajach lasów, łąkach, polach, ale i w ogrodach (co mogę potwierdzić). Sieć tygrzyka jest bardzo charakterystyczna i wyróżnia się na tyle, że daje się ją łatwo przypisać do właściciela, nawet wtedy, gdy go chwilowo nie ma. Tygrzyki budują swoje sieci na roślinach raczej średniej wysokości. „Nasza” była rozpięta około 80 cm nad ziemią, a pośrodku miała charakterystyczny zygzak (stabilimentum), dzięki któremu pająk był jakby mniej widoczny dla otoczenia. Wysnułam więc teorię, że zapewne jest to zygzak kamuflażowy. I dużo się nie pomyliłam, bo – jak się okazało – jest to jedna z teorii na temat tego wzorku. Inna teoria postawiona przez arachnologów zakłada funkcję wzmocnienia sieci w celu odniesienia sukcesu łowieckiego. Ofiara wpadająca w sieć tygrzyka nie ma żadnych szans, choć postępowanie z nią odbywa się nieco inaczej niż u innych przedstawicieli tej grupy. Pająki te charakteryzują się ponoć słabym efektem paraliżującym jadu, dlatego też zdobycz jest najpierw szybko owijana lepką pajęczyną, a dopiero potem dosięgają ją szczękoczułki. Taki właśnie porządek zabijania zaprezentował także „nasz” tygrzyk, przy czym w roli ofiary wystąpił bielinek kapustnik, z którego już po wszystkim zostały tylko same skrzydełka.

Sieć tygrzyka z charakterystycznym zygzakiem (stabilimentum)

Tygrzyk paskowany należy do rodziny krzyżakowatych (Araneidae) i jest prawdziwym olbrzymem wśród rodzimych gatunków pająków. Tygrzykowa samica osiąga do 2,5 cm długości i ta „nasza” na pewno tyle miała. Samca, niestety, nie udało mi się namierzyć, bo – po pierwsze – ma on zaledwie 6 mm długości, a – po drugie – bardzo krótko gości u samicy (jak to u pająków). U tygrzyków kanibalizm seksualny sięga nawet do 80 proc. O wizycie samca dowiedzieliśmy się nieco później. Otóż, pewnego dnia „nasza” pani tygrzykowa nagle zniknęła, ale nie na długo, bo już następnego ranka pokazała się nam w odmienionej – szczupluteńkiej, wręcz wychudzonej postaci. Teraz można było rozejrzeć się za kokonem z jajami. Nie trzeba było długo szukać: bezpośrednio pod pajęczyną rosła kępa roślin, w głębi której zawieszone było na nitkach pajęczyny prawdziwe arcydzieło natury – jasnobrązowy, jakby lekko perłowy kokon w kształcie dzbanuszka (ok. 2 cm długości). Domownikom od razu oznajmiłam, że jest to miejsce chronione i że pod żadnym pozorem nie wolno wjeżdżać tam z kosiarką. Niestety, przy okazji jesiennych porządków w ogrodzie kokon, o którym bliscy zdążyli już zapomnieć, trafił razem z wyschniętymi roślinami na kompost. Co nie znaczy, że w kolejnym roku żaden tygrzyk już nie zawita do tego ogrodu. W kokonie samica może umieścić nawet do 400 jaj. Po miesiącu w „dzbanuszku” wylegają się małe pająki, które tam zimują, a wiosną rozprzestrzeniają się po świecie wraz z wiosennym wiatrem. Nie tracę nadziei, ze jakiś paskowany gość dał się przywiać w nasze okolice także i w tym roku.

Kokon tygrzyka paskowanego

A jak się skończyła przygoda z tygrzykiem? Jak wiadomo, pająki u nas nie zimują. Osobniki dorosłe po złożeniu jaj giną. Ale, po pierwsze, ten „nasz” jeszcze przez jakiś czas miał się całkiem nieźle, a po drugie jak już zginął, to wcale nie naturalnie. Otóż, padł on ofiarą dużego pasikonika zielonego, który pewnego popołudnia dopadł tygrzyka i zjadł go ze smakiem na naszych oczach. Jak to możliwe, skoro zazwyczaj jest odwrotnie? No cóż, jak widać, natura rządzi się swoimi prawami. Najważniejsze jednak, że tygrzyk wykonał swoje główne zadanie związane ze strategią przetrwania: zapewnił ciągłość własnego gatunku.
Zachęcam wszystkich do tego rodzaju wakacyjnych obserwacji, bo czytać o przyrodzie to nie to samo, co oglądać ją z bliska. Aha, pająki i grzyby mają jeszcze coś wspólnego. Są naprawdę fascynujące...

Ewa Sucharzewska

Fot. Krzysztof Zimnoch


Polecam artykuł Mateusza Sowińskiego pt. „Tygrzyk paskowany (Argiope bruennichi)”. Natura. Przyroda Warmii i Mazur 1 (25), kwiecień 2012r.

Wszystkich, którzy mają ochotę poczytać o pochodzeniu grzybów, zachęcam do zapoznania się z artykułem prof. dr hab. Marii Dynowskiej (UWM w Olsztynie) pt. „Współczesne poglądy na taksonomię, pochodzenie i naturę grzybów”, w „Mikologia - co nowego” (pod red. E. Barana) 2008r.